Bezustannie słyszymy słowa: „polityka prorodzinna”, które są wymieniane przez wszystkie przypadki. Z wiadomych wszystkim względów rządy każdej opcji, namawiają polskie rodziny do podjęcia decyzji o dziecku. Wszelkie statystki wskazują, jednak na niż demograficzny, i chyba nawet pomysł na becikowe, nie sprawił zamierzonego przez rząd cudu. Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? Wydaje się, że najlepiej byłoby się przyjrzeć sytuacji typowej młodej kobiety wchodzącej w swoje dorosłe życie.
Zazwyczaj, pierwszy raz myśl o dziecku pojawia się w naszej głowie, kiedy jesteśmy na studiach. Dzieje się tak tym bardziej, iż niezależnie od kierunku, na którym studiujemy, spotykamy przynajmniej kilka koleżanek, które są w ciąży. Szybko jednak zapominamy o tym z obawy, że: w związku z nowymi obowiązkami nie poradzimy sobie z nauką, w związku z koniecznością opieki nad dzieckiem będziemy zmuszone skorzystać z urlopu macierzyńskiego, a w związku z obydwoma wcześniejszymi punktami, przedłużymy czas naszej edukacji. Z lekkim żalem, porzucamy myśl o maleństwu i skupiamy się na nauce. Studia jednak kiedyś się kończą, a zatem czy to właśnie ten czas kiedy należy pomyśleć o macierzyństwie. Niestety znowu okazuje się, że nie byłby to najlepszy pomysł. Przecież po obronie dyplomu należy jak najszybciej zdobyć pierwsze doświadczenie zawodowe, a w sytuacji, kiedy studia kończą każdego roku setki osób, nie możemy sobie pozwolić, aby to właśnie one, a nie my otrzymały wymarzoną pierwszą pracę. Zazwyczaj parę miesięcy upływa nam na wysyłaniu dokumentów aplikacyjnych, uczestnictwie w rozmowach kwalifikacyjnych, aż w końcu dochodzimy do tego szczęśliwego momentu, kiedy dzwoni do nas telefon, że tak, udało się, dostaniemy pracę. A zatem, wydaje się, że mamy już wszystko: pewnie jest obok nas wymarzony mężczyzna, skończyłyśmy studia i dostałyśmy wymarzoną pracę.